Geoblog.pl    noufany    Podróże    rumbo a Mexico    Aguascalientes - odwiedziny u znajomych (tekst pełny)
Zwiń mapę
2009
22
wrz

Aguascalientes - odwiedziny u znajomych (tekst pełny)

 
Meksyk
Meksyk, Aguascalientes
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11320 km
 
Wcześniej niż planowano (pewnie przez małe natężenie ruchu w nocy), bo o 0715 byliśmy w Aguascalientes. Ponad półtorej godziny za wcześnie, a ja nie mam jak dać znać Simonowi, że już jestem. Cóż, zacznijmy działać! Kawka (10 pesos z automatu nescafe) i kanapka (11 pesos, z chile, a jakże!) to bardzo dobry początek rozwiązywania problemów (przy okazji, pierwsza kawka, cafe latte, nie wyszła z powodu braku składników w automacie, właściciel restauracji dał mi gratis drugą, mocca, więc miałem dwie). Po śniadaniu poszedłem oddać walizkę do przechowalni (6 pesos za godzinę), wypytałem, gdzie można skorzystać z internetu (na lewo wychodząc dworca), czy kupić ładowarkę do starej nokii (Centro el Dorado, wychodząc z dworca na lewo do świateł i znowu na lewo, 5 minut później jesteś w centrum). Niestety, okazało się, że prawie wszystkie sklepy otwierają się o 9, więc miałem ponad godzinę na sam nie wiem co. Kafejka internetowa też od 9, zostaje El Dorado... Dotarłem bez większych problemów, faktycznie było otwarte, ale sklepy w środku od 9, a sklepiki z akcesoriami komórkowymi dopiero od 11... SUPER! Poszedłem skorzystać z ubikacji w McDonaldzie (na szczęście otwarte), po czym kupiłem ciacho z budyniem i już drugą (trzecią) kawę tego ranka. Przyszła godzina 9. Przeszedłem się jeszcze raz po sklepach w centrum i trafiłem na sklep firmowy TelCel (operator komórkowy, u którego kupiłem kartę prepaid). Miałem szczęście, pani przy kasie miała starą nokię i użyczyła mi na chwilę swojej ładowarki. Szybko skopiowałem numer do Simona, podziękowałem, wyszedłem z centrum handlowego i poszedłem w kierunku zauważonej wcześniej placówki mojego nowego ukochanego banku Santander zgłosić reklamację, przy okazji zadzwoniłem do Simona i umówiłem się na 0930 przed dworcem.

Annasz i Kajfasz.
W banku odesłali mnie z kwitkiem, mówiąc, że muszę zgłosić reklamację w moim banku (dziwne, bo zdarzyło się wszystko w Meksyku, z winy aplikacji obsługującej bankomat Santanderu). Trudno, zadzwonię następnego dnia. Zobaczymy, co się da zrobić (szczerze mówiąc, trochę zacząłem się godzić z utratą tych pieniędzy). Po 15 minutach przyjechał Simón i pojechaliśmy do jego pracy, gdzie niedługo później dotarła jego żona, Josefina i pojechaliśmy na śniadanie

La Mestiza - Cocina Yucateca.
Poszliśmy do restauracji z kuchnią rodem ze wschodniego Meksyku. Wnętrze przestronne, średnio jasne, w tonacji pomarańczowej, chłodno i rześko :) Zamówiliśmy cafe de olla (kawę z garnka) - już czwartą - oraz zjadłem mniejszą wersję yucatańskiego przysmaku, Cochinita Pibil, doprawiając wszystko dużą dawką chile habanero. Po zjedzeniu poszedłem zrobić trochę fotek wnętrza i ogródka (wszystko w kafelkach, fontanna na środku, wokół mnóstwo doniczek z kwiatami, słowem bardzo ładnie), Simón też zrobił mi parę fotek, po czym wyszliśmy na zewnątrz, przywitać się z posągiem kobiety tańczącej flamenco, przespacerować małym parkiem oraz zwiedzić bardzo ładny z zewnątrz kościółek.
Reszta dnia upłynęła nam na rozmowach, jedzeniu, pojechaliśmy też kupić polskie piwo (nie wierzyłem, że ktoś to tu sprowadza, i nie myliłem się). Zamiast polskiego kupiliśmy Paulanera (Naturtrueb i Dunkel - ten drugi dużo bardziej smakował Meksykanom).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
noufany
Roman Koziołek
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 86 wpisów86 77 komentarzy77 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.12.2017 - 17.12.2017
 
 
01.09.2009 - 08.11.2009