Geoblog.pl    noufany    Podróże    rumbo a Mexico    samotne zwiedzanie Puebli
Zwiń mapę
2009
09
wrz

samotne zwiedzanie Puebli

 
Meksyk
Meksyk, Puebla de Zaragoza
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10430 km
 
Tego dnia miałem jechać z siostra Nancy do Atlixco, ale musiała zostać w Puebli, wiec nastąpiła zmiana planów. Po szybkim śniadaniu (przygotowanym sobie samemu) składającego się z kawałków arbuza, dwóch tortilli podgrzanych na patelni, polanych salsa roja, zacząłem studiować plan Puebli.

Otóż Puebla jest skonstruowana bardzo prosto: ścisłe centrum miasta Zócalo, jeśli przyjąć za układ współrzędnych, to:
- ulice na wschód od Zócalo to XX oriente (xx to numer, oriente - wschód),
- na zachód, północ i południe odpowiednio Norte i Sur,
- ulice sa numerowane rosnąco, im dalej od Zócalo,
- ulice w kierunku północnym i wschodnim od Zócalo maja numery parzyste,
- ulice południowe i zachodnie - nieparzyste.
Zatem znając skrzyżowanie 2 ulic (sa nieliczne wyjątki), wiesz, w która stronę się udać. Rozwiązanie to przypomina mi miasta amerykańskie.
Puebla jest ponadto bardzo młodym miastem (ma 475 lat), ma 1,5 mln mieszkańców, a cały stan Puebla ok. 6 mln.

Po rozpoznaniu wyszedłem na autobus w kierunku centrum. Trafiłem bez większych problemów, i z wiedza o konstrukcji Puebli poszedłem w kierunku centrum. Tam zwiedziłem katedrę i samo Zócalo, oraz okolice. Natrafiłem przy okazji na manifestacje polityczna ("...jedyne co dają biednym to to zakłamany obraz tego, ze coś robią!..." - czy polityka w każdym miejscu jest taka sama?).
Odwiedziłem również po raz kolejny ulice artystów oraz jarmark El Parian (sombrero, w zależności od rozmiaru, kosztuje od 30 do 70 pesos), a potem udałem sie do Museo Amparo (muzeum kultury mezoamerykańskiej i kolonialnej, wejście 35 pesos + 50 pesos za każde urządzenie rejestrujące). Tam zakosztowałem trochę starożytnych kultur (malowidła, figurki, naczynia, bizuteria - fajne, bo zupełnie mi obce, będzie parę na zdjęciach jak w końcu uda mi sie je umieścić). Sztuka kolonialna to nic innego jak chrześcijańska z czasów konkwisty.

Obiad.
Nancy miała trochę czasu po południu i poszliśmy coś zjeść. Po kolei:
Cemita - bułka z usuniętym środkiem, wypełniona mięsem oraz wedle uznania serem - wszystko na ciepło. do tego oczywiście sosy chili w 4 różnych wersjach.
Quesadilla - tortilla wypełniona serem, i np. pieczarkami, złożona w pol + sosy :)
Corona z limetka i sola - chyba nie muszę opisywać,
Woda z alfalfy (http://pl.wikipedia.org/wiki/Lucerna_siewna) - ziele o słodkim smaku, woda z jej dodatkiem (wygląda jak koktajl z kiwi) jest orzeźwiająca i bardzo smaczna. W Polsce chyba się tego nie pije?

Kino.
Na 8 umówiliśmy sie do kina. Obejrzeliśmy film El estudiante, produkcji meksykańskiej, o emerycie, który zapisał się na uniwerek i został studentem. Tam musiał się dostosować do tzw. "nowej generacji". Koniec końców obie strony na tym skorzystały. Film bardzo przyjemny, nawet zrozumiałem prawie wszystko :)

Słodycze.
Zanim poszliśmy na film (w srody bilet kosztuje 32 pesos), Laura zaprowadziła nas do znajomej cukierni, gdzie kupiła trochę słodkości. Pychota! Oczywiście nie mogłem się powstrzymać od zjedzenia czegoś na ostro :) Nazw na razie nie spamiętałem, ale postaram sie to uzupełnić.
A! i kupiłem sobie napój - Manzanita Sol, popularny w Meksyku, produkcji PepsiCo (7 pesos za 600 ml). Przypomina nasz Lift jablkowy, ale jest mniej gazowany.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Hakunka
Hakunka - 2009-09-15 23:08
Ano takiego napoju w Polsce nie spotkałam. A film wydaje się być faktycznie przyjemny :)
 
 
noufany
Roman Koziołek
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 86 wpisów86 77 komentarzy77 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.12.2017 - 17.12.2017
 
 
01.09.2009 - 08.11.2009