Geoblog.pl    noufany    Podróże    rumbo a Mexico    Bienvenido a Mexico!
Zwiń mapę
2009
05
wrz

Bienvenido a Mexico!

 
Meksyk
Meksyk, Ciudad de México
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10266 km
 
Zatem jestem! Caly i zdrowy. Podroz prawie dobiegla konca, jeszcze tylko autobus do Puebli, gdzie odbierze mnie meksykanska kolezanka Gaby.
W samolocie dostalem do wypelnienia dwa formularze: imigracyjny oraz celny. Na obu nalezy wpisac cel podrozy - wpisalem dokladny adres, ale z instrukcji na scianach wynikalo, ze wystarczy podac miasto.
Po wejsciu do terminala dostalem kolejny formularz - zdrowotny, ktory ma na celu pomoc w zidentyfikowaniu osob chorych na swinska grype - moim zdaniem malo efektywne, bo wystarczy podac, ze nic Ci nie dolega i po sprawie.
Etap nastepny, kontrola paszportowa. Tam osobne kolejki dla Meksykanow i cudzoziemcow, ta druga zawijana i dluga na ok 300m jak liczyc wszystkie zakrety. Po odczekaniu swego podszedlem do okienka i dalem Pani paszport i wypelnione dokumenty. Zabrala formularz imigracyjny, dostalem swistek dot. pobytu. Tu wazne, zeby go nie zgubic, bo duplikat kosztuje 52USD a jest potrzebny przy opuszczaniu kraju.
Potem jest kontrola zdrowotna (oddajesz wypelniony kwitek, ze jestes zdrowy) i idziesz dalej.
Dalej idziesz kolejny kilometr (lotniko Benito Juarez jest ogromne) i trafiasz do odbioru bagazu. Na szczescie juz tam byl. Wzialem wiec co moje i poszedlem do kontroli celnej. Tam oddajesz deklaracje milej pani (cala obsluga byla tam mila). Walizki dajesz do przeswietlenia, po czym je zabierasz i pan prosi Cie o nacisniecie przycisku. Jesli zapali sie zielone - witamy w kraju, jesli czerwone - macanko! Zartuje, ale podobno jest szczegolowa kontrola wszystkich bagazy, pewnie osobista tez.
Mialem kolor zielony, wiec udalem sie w kierunku Salida, poszukac bankomatu (a propos, moj bank wykrecil mi numer i nie uruchomil uslugi przelewu wewnetrznego na subkonto w USD, musialem zrobic przelew zewnetrzny na moje konto, a to trwa. Pytanie, czy kasa doszla?) Pierwszy bankomat mnie zawiodl zupelnie, drugi nie wyplacal gotowki, dopiero trzeci Scociabank wyplacil mi pesos. Wzialem 1000 i pobrano mi 10 pesos prowizji. Na szczescie kasa juz byla tam, gdzie powinna. Teraz tylko kupic bilet i do Puebli.
Co chwila ktos na lotnisku oferuje taksowke, ale na szczescie nie sa nahalni.
Poszedlem do kasy kupic bilet do Puebli, co kosztowalo mnie 184 pesos (liczac 4,5 pesos = 1 pln daje to niecale 50 zl). Zaskoczenie, moglem wybrac miejsce. Po odejsciu od kasy, zanim zszedlem do przystanku autobusowego linii Estrella Roja (Czerwona Gwiazda), zatrzymaly mnie mile panie w wieku srednim i chcialy, zebym je poratowal 184 pesos na bilet. Mozecie nazwac mnie swinia, ale odmowilem. Zreszta, kto mnie poratuje jak mi sie kasa skonczy? :)
Na przystanku oddalem bagaze obsludze (dostajesz kwitek na kazdy rejestrowany bagaz) i wsiadlem do autobusu, dostajac przy okazji suchy prowiant (orzeszki ziemne, napoj w puszce, ciasteczka i sluchawki). Linia relacji lotnisko - Puebla 4 Poniente ma w swojej ofercie mozliwosc sluchania radia, muzyki oraz filmu, ktory puszczaja podczas trasy.
Ruszylismy. Z lotniska wyjezdzalismy co najmniej 20 minut. W miedzyczasie puscili film, ale byl nudny (przygody Otisa i Milo - jakis z Columbia Pictures), a ja zmeczony, wiec zrezygnowalem i usnalem.
Trasa trwala 2h - przynajmniej taki jest czas planowany. Podroz moze trwac i do 4 godzin jesli jest ruch na trasie. ale ruchu nie bylo, wiec podroz byla krotka.
Na dworcu w Puebli czekala na mnie Gaby ze swoja Mama. Mial byc tez Yair, ale sie troche spoznil (Gaby i Yair to moi znajomi z socratesa z 2007 roku z Hiszpanii).
Gaby zawiozla mnie do domu, gdzie w koncu po ponad 30 godzinach podrozy moglem sie odswiezyc. No po prostu jak mlody bog :)
Pojechalismy nastepnie na tacos do lokalnej knajpki. Tacos to takie nalesniczki z wolowina, cebula, innymi warzywami i guacamole, do ktorego dodajesz cytryny oraz pikantnego sosu i zajadasz ze smakiem. Popilismy napojem - niestety nie bylo Corony, a piwkiem bym wtedy sobie popil dla pelni szczescia :) Kazde tacos kosztuje 7 pesos.
Zanim skonczylismy jesc, przyszedl Yair. Przywitalismy sie i poszlismy do baru Karaoke.
tam wypilismy po 2 piwka ok. 375ml (koszt ok. 20 za jedno + 10% napiwku). Okazalo sie, ze Yair bardzo ladnie spiewa - bylem pod wrazeniem, zreszta nie tylko ja.
Tak minela pierwsza noc wsrod znajomych :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Kamila
Kamila - 2009-09-06 22:48
To w końcu po niewielkich perypetiach dotarłeś. Baw się dobrze i opisuj wszystko żebyśmy byli na bieżąco:)żebyś za wiele nie musiał opowiadać po powrocie bo Cię wszyscy zamęczą pytaniami.

A cóż ja mogę powiedzieć co u nas, zgodnie z planem dzisiaj byliśmy na Załodze G:D nie ma jak dobra bajka na dobranoc:)
 
Hakunka
Hakunka - 2009-09-06 22:54
a ja mam właśnie ochotę na dobrą muzykę... ;)
 
ruda
ruda - 2009-09-08 13:20
I jak słuchawki smakowały? ;)
 
 
noufany
Roman Koziołek
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 86 wpisów86 77 komentarzy77 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.12.2017 - 17.12.2017
 
 
01.09.2009 - 08.11.2009