Geoblog.pl    noufany    Podróże    rumbo a Mexico    Chiles en Nogada i...
Zwiń mapę
2009
12
wrz

Chiles en Nogada i...

 
Meksyk
Meksyk, Puebla de Zaragoza
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10490 km
 
Sobota byla trochę leniwa po piątkowym imprezowaniu (w końcu polało się trochę tequili). Poszedłem do Gaby po rzeczy, przy okazji zostałem poczęstowany obiadem bardzo typowym dla tej deszczowej pory roku: Chiles en Nogada. Jest to bardzo smaczna potrawa z chili faszerowanego mięsem i różnymi warzywami oraz owocami).

Chiles en Nogada.
Potrawa składa się z faszerowanego chile oraz sosu.
Chile - jest to chile poblano rojo (rośnie tylko w porze deszczowej) o wielkości około 10-15 cm, wypełnione nadzieniem.
Nadzienie - posiekane w drobne kawałki jabłko, cielęcina (carne de res), banan (plátano macho), rodzynki, sos pomidorowy (jitomate z cebulą i czosnkiem, zmiksowane i podsmażone).
Sos - zmiksowane orzechy (nuezes de castilla), mleko, odrobinę białego wina (chorrito de vino blanco) i ćwiartka białego sera (un cuarto de queso crema - ser o kształcie okrągłym - średnica podstawy ok. 15 cm, wysokość ok. 10 cm).
Dekoracja - na nadziewane chile polane białym sosem układa się kawałki pietruszki oraz kawałki owocu granatu, dzięki czemu otrzymuje się nic innego jak flagę Meksyku ;)
Do obiadu była tequila z sangritą (sok z pomarańczy z dodatkiem pikantnego chile, ma kolor czerwonych grejpfrutów) - dobrze komponuje się z tequilą i pasuje do całego obiadu.

Wieczorem mieliśmy udać się do botiki, ale nastąpiła szybka zmiana planów: znajoma Nancy, Maria de los Angeles (Angie) obchodziła swoje 15 urodziny, a w Meksyku jest to wielka okazja do świętowania. Taka okazja szybko się nie zdarzy, więc dałem znać znajomym o nowych planach (normalnie tego bym nie zrobił: jak się umawiam, to nie zmieniam raczej planów, ale tu podobno jest to całkowicie normalne, poza tym to raczej wyjątkowa okazja) i pojechaliśmy na urodziny.
Strój galowy/wieczorowy, mężczyźni w garniturach, kobiety piękne suknie.
Impreza wyglądała jak wesele (normalnym jest wyprawianie 15-tych urodzin dla 100-200 gości). Trochę głupio się czułem w koszuli z krótkim rękawem, zwykłych spodniach, przynajmniej miałem ładne buty, ale nic to, nie miałem okazji się przygotować (decyzję o tym, że idę, podjąłem 10 minut przed wyjściem). Przy wejściu czekała na nas "quinceanera" witając wszystkich po kolei. Przywitaliśmy się, weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stoliku (było tam przynajmniej 20 stolików po 8 osób każdy). Po 40 minutach, weszła jubilatka i zaczęliśmy świętowanie: po krótkim powitaniu podano do stołów - nie było typowych meksykańskich potraw, za to bardziej egzotyczne - europejskie ;). W menu była zupa - krem z marchewki, później makaron polany śmietaną, następnie puree ziemniaczane z baraniną w sosie wiśniowym. Po wszystkim kelnerzy zaczęli podawać napoje i serwować drinki z whiskey (z wodą mineralną i lodem) i tequili (z lodem i napojem z owocu o nazwie "toronja", który smakuje jak jabłko, tylko, że jest bardziej kwaśne).

Pokaz.
Po jedzeniu jubilatka nastąpiła prezentacja - niespodzianka: fotograficzne wspomnienia 15-latki z całego jej dotychczasowego życia. Następnie pokaz taneczny: najpierw na salę weszło po kolei, tańcząc, 6 szambelanów ("los chambelanes" we frakach, złotych kamizelkach i białych rękawiczkach), po nich ubrana w piękną, żółto-złotą suknię wieczorową młoda dama. Następnie wszyscy razem zatańczyli (całkiem niezła choreografia), a po krótkiej przerwie i zmianie ubioru jubilatka zatańczyła z szambelanami do nowoczesnej muzyki. Po nim nastąpił (i kolejnej zmianie ubrań) pokaz salsy (nie ma co mówić: Meksykanie potrafią tańczyć, mamy się czego od nich uczyć). Na sam koniec bohaterka wieczoru zatańczyła z wszystkimi najbliższymi członkami rodziny (Wszystko na wideo :)
Tort
Jubilatka musiała zdmuchnąć 15 świeczek na wielkim torcie (niektóre z nich były z typu "niegasnących" - wredny brat ;), po czym włożyć twarz w tort (nie była zbyt chętna, więc brat jej pomógł, potem musiał zmywać tort z makijażem z twarzy Angie).
Po części oficjalnej zaczęły się tańce meksykańsko-dyskotekowe (cumbia, banda, salsa, reggaeton) - po krótkiej lekcji paru z nich nawet dawałem radę.
Impreza trwała do 5 rano, my poszliśmy o 2:30, trochę zmęczeni. To był naprawdę przemiły wieczór!
Słowo na temat "fiesta de quinceanera": jest to najwyraźniej duży biznes, coś jak wesela; widziałem wizytówkę firmy profesjonalnie zajmującej się wystrojem wnętrz, przygotowaniem strojów dla szambelanów i nauczeniem ich choreografii. Dowiedziałem się, że Angie i szambelanom nauka całej choreografii zajęła 2 miesiące spotkań raz na tydzień.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Siostra
Siostra - 2009-09-17 22:31
ech! widzę że wszyscy bracia są tacy sami, jak świat długi i szeroki! Ale pocieszam się - siostry też!!!!
 
Siostra
Siostra - 2009-09-21 16:38
w tle Tequila Cabrito, hehe! musisz nam taką przywieźć :)
 
hakunka
hakunka - 2009-09-27 22:33
pokaz taneczny, niezła sprawa :)
 
 
noufany
Roman Koziołek
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 86 wpisów86 77 komentarzy77 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.12.2017 - 17.12.2017
 
 
01.09.2009 - 08.11.2009