Jakoś przed 0100 zjechaliśmy z drogi ekspresowej i nie wiedzieć czemu wyjechaliśmy w jakieś miasteczko, ale niedługo się wyjaśniło: mamy postój w Łodzi. Tam zatrzymaliśmy się na 15 minut, o 0120 ruszamy dalej.
Pan Chrząkajacy z kolegą opuścili na szczęście autobus i reszta drogi zeszła nam na spaniu każdy na dwóch siedzeniach na raz.
Przy tak dlugiej podróży możliwość ułożenia się poziomo daje naprawdę dużo, miałem 2 godziny naprawdę spokojnego snu. Krótko po 4 i 20 minut przed planowanym przyjazdem do Wrocławia byliśmy już na peronie (notabene dworzec w Lodzi ma ok. 24 perony, nasz NOWY ma 11 - mam wrażenie, że coś jest nie tak). Wyjechaliśmy na zewnątrz schodami ruchomymi, mijając czekających podróżnych oraz w sumie ze trzech bezdomnych. Do domu pojechaliśmy zamówionym uberem i o 0430 byliśmy w domu. Tam nam zeszła jeszcze godzina na rozpakowywaniu i snuciu się - nie chciało się nam spać.
W ten oto sposób zakończyła się nasza podróż do Japonii. Jeszcze zrobić prania, odebrać naszą suczkę Inkę od znajomych i wiele innych, ale opis tychże czynności juz sobie darujemy:)
dziękujemy za uwagę, mamy nadzieję, że się Wam podobało.
Sayonara:)